Jak dostać się na studia w UK? | Historie Wagarowiczów #01 | Diana

Historia Diany jest o tym, jak z najsłabszej grupy językowej w liceum dostać się na studia w Anglii i to bez zdawania egzaminu językowego! Będzie o marzeniach, pasji, pokonywaniu trudności i angielskim!

Z tego odcinka dowiesz się:

  • Dlaczego Diana zdecydowała się rozpocząć swoją przygodę z angielskim
  • Jakie sposoby nauki pomogły jej najbardziej
  • Jak Diana zmieniła swoje życie dzięki znajomości angielskiego
  • Jak dostała się na studia w Anglii
  • Czy można dostać się na studia w UK bez certyfikatu językowego
  • Jak wygląda proces rekrutacji na studia w UK
  • Czym różni się rekrutacja na studia w Anglii od tych w Polsce
  • Jak okres pobytu na studiach w Anglii wpłynął na jej życie i późniejsze decyzje
  • Czym aktualnie zajmuje się Diana i czy ma to związek z angielskim

Obejrzyj rozmowę wideo:

Lub posłuchaj w wersji PODCAST:

Jeśli wolisz, czytaj:

Diana powiedz mi, na ostatnim spotkaniu Vagaru Gang w Krakowie podzieliłaś się swoją historią. I trochę mnie wmurowało, dlatego chciałbym, żebyś opowiedziała to jeszcze raz.

Postaram się to opowiedzieć , w jakimś tam skrócie, oczywiście. W każdym razie, moja historia z angielskim zaczęła się, można rzec, w liceum. Nie będę mówić o podstawówce, gdzie naprawdę mogę śmiało stwierdzić, jakbym tego angielskiego nigdy nie miała. Także do liceum przyszłam totalnie niewyposażona w tą umiejętność, no i wylądowałam w ostatniej grupie – lektorat grupa 4, ponieważ  naprawdę źle rozwiązałam ten test sprawdzający. No i zaczął się stres. Zaczęłam poszukiwać kogoś kto mi pomoże przebrnąć przez  3 lata liceum i też zdać maturę. Przy okazji zależało mi, żeby dla siebie tego języka się nauczyć. No i najpierw trafiłam w liceum na taką bardzo fajną panią korepetytor, aczkolwiek z jakichś przyczyn prywatnych po 3 miesiącach musiała zrezygnować z tej współpracy i znowu zostałam na lodzie, w pierwszej liceum. No i ostatnio sprawdzałam z ciekawości, kiedy stało się to, gdy odkryłam reklamę Vagaru. Było to 27 grudnia 2016…

O, wow!

Tak, 2016, więc to było już ponad 3 lata temu. Znalazłam, przeglądając  po prostu FB, pokazała mi się reklama, jak Aggie stoi na tej tapecie właśnie … . No i ten filmik chyba tam trwał minutę dwadzieścia. Przejrzałam, no i zaczęło się. Zalogowałam się na Vagaru, ale od razu się nie zdecydowałam. Decyzja padła w styczniu.  Nowy Rok, nowe postanowienia, no i w styczniu już faktycznie się zarejestrowałam. Dostałam wiadomość od Aggie o noworocznej promocji, czy coś w tym stylu. No i się skusiłam. Zaczęłam sobie sprawdzać o co tam chodzi, bo na początku nie każdy rozumie o co chodzi, choćby z tą nauką samodzielną, bo dużo jest tych podziałów. Zawsze coś, co jest nieznane jest trudne.

Dokładnie. Gdy chcemy coś zmieniać, to inne osoby mówią „nie, nie, ja już się przyzwyczaiłem do tego jak jest teraz.. „

Właśnie, bo jak już się potem tą stronę pozna, to wiadomo o co chodzi! Aczkolwiek na początku nie do końca wiadome było o co chodzi. Jeszcze ja pamiętam oczywiście tą pierwszą wersję Vagaru, tą taką znacznie mimo wszystko prostszą. Teraz jest już bardziej interaktywny wygląd strony. No i zaczęłam właśnie w styczniu się uczyć tego wszystkiego. No i pierwszy webinar oczywiście, każdy o tym mówi na spotkaniach jak przeżywa pierwsze wejście na rozmowę z native speakerem.

Okej (śmiech)

Byłam wtedy po szkole, miałam taką koszulę niebieską, która była cała mokra, bo zostałam wywołana…

Nie jesteś jedyną osobą, która pamięta swój pierwsze webinar i nawet osoby, które już siedzą na tych webinarach, to właśnie wspominają często swój pierwszy raz. Zawsze się śmiałem, że to powinno stać na półce w dziale adrenalina.

Dokładnie, mówiłam właśnie siostrze o Twoim porównaniu, że dosłownie to jest taka adrenalina, jak skok na bungee.. . Nie było tak dużo osób na tym webinarze, ale fakt, że trzeba się dogadać po angielsku, że odbiorca zna tylko jeden język i po prostu to było ciężkie. Aczkolwiek zachęcam wszystkich żeby spróbowali, bo potem już każdy następny raz jest lżejszy.

Teraz też staramy się, żeby na webinarach nie było jakoś straszliwie dużo osób, bo wtedy w 2017 roku zaczynaliśmy od czterech w miesiącu, a widziałem, że w styczniu odbyło się koło siedemdziesiąt.

Wow, no to zdecydowanie ułatwia sprawę!

Też jeśli chodzi o terminy, cały czas te terminy nowe też nam się pojawiają na konwersacji.

Super sprawa, bo też każdy ma jakiś tam inny plan dnia, dużo pracy i o różnych porach, więc jak jest taki wybór tych webinarów to zdecydowanie może ułatwić to wszystkim…

No dobra, to co się stało dalej!?

Co się stało dalej…   moja przygoda na Vagaru trwała prawie 2 lata, oczywiście były momenty, kiedy zaglądałam tam częściej, kiedy zaglądałam tam rzadziej. Też się nagrywałam, mam w starym telefonie dużo nagrań, jak robię zajęcia. No i nadszedł czas trzeciej liceum, matury, no i zdałam maturę całkiem nieźle. Oczywiście podeszłam tylko do podstawowej, ale dla mnie to był duży sukces, nawet to udało mi się zdać, przy tak jak mówię początkowym poziomie. No i pierwsze obawy zaczęły się z powodu studiów, nie miałam też wtedy do końca takich większych planów. Teoretycznie plany były, ale jak się ma 18 lat to nie do końca wie się, co w życiu chce się robić. Dlatego na studia poszłam nie bezpośrednio po maturze, bo … znaczy poszłam, ale zrezygnowałam po 3 miesiącach, żeby poprawić maturę i jeszcze przemyśleć raz sprawę studiów, no i tak rok później po napisaniu tej matury po raz drugi, poprawianiu tych moich wyników z biologii i chemii zdecydowałam się wyjechać za granicę do Londynu, do mojego wujka.

Poczekaj, a wyjechałaś z jaką myślą najpierw?

Wyjechałam oczywiście z myślą o pracy, 3 miesięczne wakacje, troszkę tam coś sobie zarobić i wrócić oczywiście do Polski na studia. Taki był plan. Ale jak to w życiu bywa…

Plan uległ zmianie..

Tak, generalnie jak to bywa w życiu, niestety nie wszystko można sobie zaplanować jak by się chciało. Przed wyjazdem jeszcze do tego Londynu byłam z siostrą u notariusza, żeby dopełnić tych wszystkich prawnych dokumentów. Generalnie chodziło o to, żeby moja siostra utożsamiała się z moimi dokumentami i decydowała o moich studiach. No bo w Polsce wiadomo, to ciężkie sprawy i dobrze by było, żeby osoba, która składa papiery na daną uczelnię była obecna . Na niektórych uczelniach w Polsce, do których moja siostra jeździła nie przyjęli mnie, bo byłam nieobecna, gdzie miałam dokument od  notariusza. W każdym razie, gdy moja siostra jeździła z moimi dokumentami na różne kierunki, ja już miałam wizję studiów za granicą, totalny abstrakt..

Co powiedziała rodzina, jak się dowiedzieli, że chcesz studiować?

Generalnie to nikt mi nie wierzył, muszę tutaj dopowiedzieć, że mieszkałam z wujkiem w Londynie, on już 14 lat mieszka za granicą i jak usłyszał, co mu powiedziałam, to miał niezły ubaw. Co ja w ogóle sobie wyobrażam, przyjechałam na 3 miesiące i wymyślam jakieś dziwne rzeczy. Także narodził się taki pomysł, bo miałam znajomego w pracy, który codziennie mi o tych studiach mówił, jak się dostać, co trzeba wypełnić, wszystkie dokumenty, wszystkie formalności, on był po prostu specem od tych spraw, bo sam się wybierał na studia za granicą, więc miał temat w małym palcu. I tak codziennie były jakieś myśli, co zrobić. Generalnie jest tak w Anglii, że trzeba składać papiery znacznie wcześniej. Nie robi się tego w czerwcu, żeby we wrześniu zacząć studia, tylko robi się to już, tak jak na przykład na kierunki medyczne w październiku roku poprzedniego na następny rok, więc jakby totalnie nie byłoby opcji pójść w tym roku na studia w Anglii. Musiałabym już w tamtym roku mieć papiery złożone.

Okej.

Także to jest ciekawe. A na inne kierunki to mniej więcej w styczniu się zaczyna cały ten proces rekrutacji, wysyłania dokumentów. Tam jest ciekawe to, że u nas liczą się przede wszystkim matury, te wyniki napisane, a tam pisze się taki list motywacyjny, nazywa się to personal statement i trzeba opisać siebie właśnie od strony tego kierunku, który sobie wymarzyliśmy, dlaczego ja, dlaczego ten kierunek.

No w terminologii biznesowej, terminologii, którą też w „7 nawykach skutecznego działania” opisuje Stephen Covey, nazywa się to sprzedażą produktu. Po prostu trzeba się zaprezentować z jak najlepszej strony.

Dokładnie tak, u nas to wygląda inaczej, dokumenty są najważniejsze, wyniki matur, wszystko takie suche dane, a tam tych listów jest całkiem sporo, nawet trzeba dostarczyć taki list od jakiegoś nauczyciela z polski, na przykład angielskiego, korepetytora, że ja ten angielski znam. Nie tylko angielski, ale że ten nauczyciel uważa, że ja jestem osobą odpowiednią. Dla mnie to też było wyzwanie znaleźć kogoś, kto poświadczy, że ja znam angielski. Także, no to było śmieszne. Myślałam, że może napiszę do Was, może Wy mnie uratujecie.

Ale nie napisałaś chyba, bo nie przypominam sobie…

Nie, nie napisałam, nie miałam tyle odwagi. Ale myślałam, że tylko z Vagaru mogą poświadczyć, że się nadaje.

Dobra, w takim razie podjęłaś decyzję, że będziesz zdawać na studia w Anglii – na jakie studia?

Tak właśnie było, tyle że wybrałam sobie jeden kierunek w Polsce, w razie jakby nie wypaliło to w Anglii, bo cały czas miałam w głowie, że startowałam w tzw.: clearingu, czyli rekrutacji uzupełniającej. Mogło nie być miejsc i mogłam się nie dostać. Więc w razie czego miałam to zaplecze, że  mogę wrócić do Polski.  Wszystkie dokumenty złożyłam i okazało się, że potrzebny jest egzamin IELTS, bo nie pisałam matury rozszerzonej. Pisałam do firmy, która pomaga dostać się studentom, pomagają w takich formalnych sprawach, korzystałam właśnie z ich usług. Mówię do nich, że to nie wypali, bo teoretycznie za 3 tygodnie zaczyna się rok akademicki w Anglii, a ja mam jeszcze egzamin, który nie dość że kosztuje prawie 1000 zł to na wyniki czeka się dość długo. No i oni zaproponowali: „napisz do uczelni, że nie ma już czasu na egzamin, czy mogą przeprowadzić ze Tobą jakąś rozmowę”. Wideokonferencję, coś w  tym stylu. No i zadzwonił do mnie taki pan, podczas gdy pracowałam, czy jutro możemy porozmawiać, czy jutro jestem wolna o tej i o tej porze, bo chciałby sprawdzić mój poziom angielskiego, czy się nadaję na te studia itd. . No i na drugi dzień, ja byłam w pracy, też sobie nie mogłam pozwolić za bardzo na jakieś długie przerwy, schowałam się gdzieś, żeby móc w ogóle porozmawiać. No i zadzwonili do mnie przez WhatsApp. Nie były to jakieś trudne pytania, biologiczne, chemiczne, nie musiałam się stresować, tylko jakieś podstawowe, dlaczego te studia, dlaczego Anglia, jakieś tam moje plany, marzenia. No i bardzo miła była ta rozmowa, pan powiedział, że mam świetny angielski, że witają mnie na uczelni i to był dla mnie taki szok.  Wyszłam z pokoju i krzyczałam do wszystkich moich znajomych z tej pracy, że się udało i w ogóle byłam w szoku. Także wszystko sprzyjało, że tak powiem.

Czyli rozumiem, że webinary, które u Ciebie na początku sprawiały tętno 180 się przydały.

Przydały się zdecydowanie!

Czyli ten kontakt z angielskim miałaś właśnie przez rozmowę:  do siebie, przez nagrywanie siebie, wykonywanie tych ćwiczeń…

Tak, ja naprawdę do tej pory, wszystkim, gdy ktoś mnie tam jakoś zatrzymuje i pyta, jak odważyłam się wyjechać za granicę, to zawsze mówię o Vagaru. Nie ma lepszej metody. Miałam nawet taką sytuację, że wkręciłam się, mówiąc kolokwialnie w te webinary, że znalazłam tam taką stronę, gdzie można znaleźć osoby z każdego miejsca na świecie i można z nimi porozmawiać, że kończył się webinar z Bekah a ja za godzinę byłam umówiona jeszcze z totalnie nieznanym mi mężczyzną, bez kamerki już. On chciał praktykować j. polski, ja angielski, także mieliśmy taką współpracę.

Wymiana językowa…

Tak, dokładnie. Dla mnie to było też fajnym doświadczeniem.

Spotkaliśmy się na jednym spotkaniu Vagaru w Krakowie w roku 2017 i teraz w roku 2020. No i Twoja historia, ona mówi… no właśnie – jeszcze nie doszliśmy do tego, co się stało dalej! Bo jak byłaś jakby ten cały rok na tych studiach, uczęszczałaś , to jak sobie dawałaś radę z angielskim?  Bo to jest też interesujące, to na pewno wiele osób interesuje i mnie osobiście.

Moje życie się całkiem zmieniło przez te moje wybory. Latałam po prostu non-stop, totalnie w ogóle wszystko się odwróciło do góry nogami. Wcześniej miejscowość 1500 mieszkańców, nagle Coventry, miasto 160km od Londynu. No i jak kto wyglądało: pamiętam jak przyleciałam 4 września do domu, pierwszy raz po tej wizycie w Londynie. Dwa dni później dostałam maila od uczelni, że 17 września zaczyna się semestr, bo myślałam, że to będzie październik, że sobie posiedzę, a tutaj generalnie przepakowałam walizki i trzeba było jechać. No i przyleciałam tam – zapomniałam wcześniej powiedzieć, ale wcześniej też wraz z moim wujkiem byłam tam ogarnąć sobie mieszkanie, jakiś pokój właśnie znaleźć i część rzeczy zostawiłam już wtedy – no a później zapakowałam się znowu i poleciałam do Birmingham. Właściciel odebrał mnie z dworca i to był właśnie Anglik, wtedy się trochę załamałam moim rozumieniem, bo ten pan miał taki specyficzny akcent.. to nie był taki akcent, jaki można spotkać w Londynie. W Londynie są bardziej międzynarodowi, jest więcej kultur, a gdzieś tam głębiej, Birmingham, to już jest taki specyficzny brytyjski akcent. Ale jakoś się dogadaliśmy. I w poniedziałek poszłam pierwszy raz na uczelnię. Zaczął się wielki stres. To było mega ciężkie doświadczenie. Ale w konsekwencji udało mi się zakończyć cały rok zerowy. Był to kierunek „Health and Life Sciences”. Wybrałam rok zerowy z obawy przed barierą językową. Tam w Anglii jest taka opcja „foundation year”, czyli takiego właśnie wyrównania sobie poziomu przed pójściem na studia.

Okej, super, wow! No i powiedz, ostatecznie – ja już wiem – że jednak nie zdecydowałaś się kontynuować studiów w UK.

Tak, ciężko w ogóle odpowiedzieć pytanie dlaczego tak się stało. Wróciłam w okolicach marca/kwietnia na święta wielkanocne do domu. Oczywiście z powerem, że wracam, pracuję, idę na studia. Ale wróciłam do Anglii i takie pierwsze myśli: „czy coś mnie tutaj trzyma”, „czy ja tu dalej chcę być”, „co dalej” – takie po prostu jakieś pierwsze najprostsze pytania do siebie, co dalej, czy chcę to kontynuować. No i dosłownie dwa dni potem decyzja, że chyba moja historia tutaj się kończy. Chyba zapragnęłam wracać do kraju, do rodziny. Miałam też plany, żeby zostać w Anglii i zrobić kurs trenera personalnego, zakochałam się w sporcie. Dalej byłam na Vagaru ale zaczęłam szukać kogoś, kto mi pomoże w języku bardziej specjalistycznym. Z tą osobą współpracuję do dzisiaj!

No właśnie, dzięki temu też to wszystko się tak potoczyło, bo i ten rok studiów w Anglii przecież wspomógł Cię na pewno dobrze językowo.

Tak, zdecydowanie!

Tutaj już nie ma taryfy ulgowej, codziennie przecież byłaś otoczona angielskim. No ale teraz też prowadzisz swój projekt, co robicie i gdzie go można znaleźć ?

Prowadzę swój projekt z Izą, z którą zaczęłam rok temu w kwietniu się uczyć takiego sportowego języka angielskiego. Uczyłyśmy się cały 2019 rok i w listopadzie/grudniu zaproponowałam jej, czy nie chciałaby ze mną współtworzyć taki projekt analizowania badań naukowych o tematyce sportowej, stworzyć bloga, portal i zamieszczać rzetelne informacje, z podanymi źródłami, żeby było wiadomym kto co napisał. No i byłam taka zestresowana, bo między nami była zawsze więź nauczyciel-uczeń, mimo, że  nie ma między nami dużej różnicy wieku, to jednak wiadomo… – zawsze to ja się uczyłam, a Iza mnie pytała. A teraz taka propozycja, gdzie wkład dzieli się pół na pół. No i Iza mówi, że super sprawa, świetny pomysł i właśnie zaczęłyśmy pracę nad tą stroną. No i już się strona otworzyła dwa tygodnie temu niecałe.

No to dawaj!

Nazywa się analiza treningu i można ją znaleźć wpisując analizatreningu.pl , jesteśmy także na IG oraz FB, także zapraszamy.

Super, fajnie. Czyli aktualnie można powiedzieć, że bierzesz teksty naukowe z dziedziny sportu, w j. angielskim, przekładasz je na j. polski we współpracy z Izą i publikujecie je na stronie.

Tak.

Wow, patrząc na to, że jeszcze kilka lat temu, gdy angielski była jakąś galaktyką i kosmosem, i sponiewierałaś się w ogonie jakichś najsłabszych grup w szkole… – dzisiaj jest już zupełnie inaczej! Ta historia jest właśnie motywująca, dlatego że pokazuje, że nieważne czy masz testy, czy już masz historię i 5 certyfikatów, jak idziesz do liceum. Możesz zacząć w liceum, możesz wykorzystywać skutecznie ćwiczenia, uczyć się na głos, powtarzać, nagrywać się na telefon, uczestniczyć w webinarach…

Tak, zdecydowanie nie ma co się poddawać, bez względu na wiek, okoliczności wszystko da się zrobić i naprawdę nie ma co się bać, że jest już za późno i nie ma się FCE, IELTS i innych egzaminów, bo naprawdę da się bez tego wszystko … – regularna praca, Vagaru oczywiście, bo to Wam wszystko zawdzięczam..

Super, Diana! Dzięki śliczne, że zgodziłaś się wszystko opowiedzieć, bo jest dużo osób, które stoją właśnie na rozdrożu, albo są przed jakimiś wyborami i ta właśnie historia wydaje mi się bardzo, bardzo inspirująca!

Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż kilka osób, które się zmotywują. Ostatnio na spotkaniu w Vagaru Gang w Krakowie parę osób mówiło, że ciągle się boi uczestniczyć czynnie w webinarach … . Ważny jest ten pierwszy krok, przełamanie wewnętrznych barier!

Diana, dzięki Ci śliczne!

Ja też dziękuję i do zobaczenia na kolejnych spotkaniach!

Do zobaczonka, cześć!

Cześć!

Blog Wagarowicze.pl to nie tylko strona o tym, jak najlepiej nauczyć się słówek i gramatyki, i jak mówić swobodnie po angielsku, uwzględniająca najnowsze doniesienia ze świata neurobiologii, to także i przede wszystkim społeczność otwarta na poszerzanie horyzontów myślowych.

Zabieramy Cię na wagary i pokazujemy inną stronę tego, co zostało utarte. Zabieramy w podróż szlakami mniej uczęszczanymi, a jednak wartymi zachodu. Mówimy o tym, o czym nigdy nie powiedzą Ci w szkole, o tym, jak pokonać strach przed mówieniem, na czym w ogóle nauka polega, a także czym jest fajnie życie, wolne od stresu i lęku, o podróżach, wolności (także) finansowej i o tym, że nie trzeba w ogóle do szkoły chodzić, żeby coś w życiu osiągnąć.

Szalenie prawdopodobnym jest, że po tym, czego się tu dowiesz, Twoje życie nigdy nie będzie takie jak wcześniej, więc wchodzisz na własne ryzyko ;-)

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mów swobodnie, myśl po angielsku i odkrywaj z nami świat!