Nowy Jork W 7 Dni
Możemy obejrzeć milion zdjęć z niemal każdego miejsca na świecie. Na Google Street View możemy pojeździć po Nowym Jorku, Paryżu czy innych znanych i mniej znanych miejscach siedząc we własnym domu. Można stwierdzić, że nie ma sensu jeździć tam, skoro wszystko można zobaczyć w sieci.
Jest jednak jedna rzecz, której nie znajdziesz w internetach, której nie odda żadne zdjęcie, żaden film, ani żadna relacja z bloga czy informacje z najlepszego przewodnika.
Każde miejsce ma swój zapach… O ile zdjęcie pozostaje po prostu obrazkiem ilustrującym jakieś miejsce lub rzecz, nie wzbudza ono w nas żadnych emocji.
Gdy jednak pojedziesz w to miejsce, zobaczysz obrazek na żywo, niby podobny, ale okaże się on jakoś inny niż ten ze zdjęcia. Bo oprócz wzroku włączają się inne zmysły, zaczynasz słyszeć to miejsce, zaczynasz je czuć, możesz dotknąć wszystkiego, co Cię otacza, możesz posmakować.
I Nowy Jork ma swój zapach. Właściwie Nowy Jork pachnie wszystkim. Tym, co ładne i tym, co brzydkie. Miejscami śmierdzi tak, że nie da się wytrzymać. W swoich skrajnościach jest niesamowity. Ogromny. Przytłaczający. Zaskakujący. Fascynujący. Męczący. Różnorodny. Wielokolorowy. Wielonarodowościowy. Brudny. Hałaśliwy. Niemiły. I zarazem PRZEMIŁY! Z jednej strony marzysz o tym, żeby wyjechać z niego, odpocząć w zielonym parku i odetchnąć od tego pędu, a gdy już wyjedziesz, to jakaś siła magiczna Cię do niego pcha.
Zwłaszcza teraz, kiedy to piszę i mój pobyt w NYC pozostaje wspomnieniem, tym bardziej chciałabym tam wrócić. I wiem, że niebawem wrócę!
Nowy Jork, New York City, Big Apple… to miasto, w którym jest wszystko, i chyba jeszcze więcej 🙂
Czy 7 dni wystarczy, żeby poznać Nowy Jork?
Tak i nie. Wszystko zależy od tego, co to dla Ciebie znaczy „poznać” Nowy Jork. Jak dla mnie, to miesiąc byłby niewystarczający. 7 dni jednak wystarczy, żeby poczuć, posmakować, wsłuchać się, pokochać lub znienawidzić. To miasto, wobec którego nie można pozostać obojętnym. Oj nieeee!
Mój Nowy Jork w siedem dni to zaledwie kawałek Manhattanu, w którym wszystko jest duże i wszystkiego jest dużo. Ogromne przeszklone budynki, mnóstwo ulic, skrzyżowań, wejście do metra praktycznie na każdym kroku. Ulice brudne, drogi dziurawe i połatane, bardzo ruchliwe… czuć w powietrzu napięcie. Wszyscy się spieszą, trąbią, biegną… pędzą na czerwonym świetle.
Ale to tylko jedna strona medalu. Tak wygląda Nowy Jork powierzchownie, jeśli rzucasz okiem i jedziesz dalej. Ale gdy dobrze się przypatrzysz, wtopisz w otoczenie, odkryjesz, że nie każdy pędzi. Że da się złapać oddech. Że ludzie są mili dla siebie. Że siedzą sobie na ławce, czytają, rozmyślają, rozmawiają. Że można się uśmiechać. Że nawet jak się wyróżniasz, to jesteś jednym z wszystkich. Że dzieci są i bawią się nawet i w betonowych parkach przy Wall Street!
Co trzeba więc zobaczyć w Nowym Jorku jeśli masz 7 dni? 🙂
Zielone serce Nowego Jorku
W samym sercu Manhattanu można się zrelaksować na łonie natury… mało tego, można znaleźć miejsca, w którym nie ma ludzi, usiąść na ławeczce i po prostu sobie pomedytować 🙂 Jest to też miejsce BARDZO przyjazne dzieciom, w przeciwieństwie do pozostałych części Manhattanu, w których ciężko znaleźć kawałek parku czy placu zabaw. Mowa oczywiście o Central Park! 🙂
Możesz po prostu usiąść sobie na trawce, zjeść loda i popatrzeć w chmury. Możesz nawet i wi-fi złapać, i popracować. Możesz iść pobiegać, przejechać się konno, zagrać w baseball. Jeśli jesteś z dzieckiem, możesz iść na jeden z kilkunastu placów zabaw. Możesz zwiedzić muzeum, isć na karuzelę. Albo po prostu dziecko może biegać w nieskończoność z innymi dziećmi po małych górkach w parku, tarzać się i turlać się na zielonej trawce.
Spędziłam tam cały jeden dzień. I nie byłam wszędzie, nie widziałam wszystkiego. Ale zregenerowałam siły i przeogromnie chcę tam wrócić!
Widok na Nowy Jork
Zanim odwiedziłam to miejsce na żywo, doskonale znałam ten widok. Ze zdjęć, które mnie zachwycały rzecz jasna. Turystyczne to miejsce i popularne. Niemniej jednak chciałam to zobaczyć na moje własne oczy. I tam, na szczycie wieżowca Rockefellera było inaczej. Wiatr, samoloty krzyżujące się na niebie dosłownie na wyciągnięcie ręki, szum tętniącego miasta i ten zapach sprawiły, że było to wyjątkowe doświadczenie…
Przygotuj się jednak na amerykańskie ceny: 32 dolary za jedną osobę (dzieci do lat 6 nie płacą!). Bilety można kupować online.
Times Square
Kicz czy magia? Pędzące i trąbiące samochody, myszka Miki, pół-nagie dziewczyny wymalowane we flagę amerykańską, policjanci jak z seriali ustawiający się do selfie, błyszczące z każdej strony ekrany z reklamami wszystkiego, ludzie, którzy się zatrzymują i dosłownie pokazują miłość, żeby znaleźć się na telebimie #loveison, czerwone krzeselka i stolik,i przy których można sobie usiąść i ot tak sobie posiedzieć. I oczywiście Starbucks z litrową kawą, która najbardziej smakuje właśnie TAM.
W nocy ciężko się przecisnąć (a byłam tam w poniedziałek!), wszystko świeci, miga, gra i zachęca do skorzystania…
Ground Zero
Widok Ground Zero, czyli miejsca, w którym w 2001 roku runęły dwie bliźniacze wieże World Trace Center zdecydowanie skłania do refleksji. Woda płynąca w dwóch ogromnych basenach, będących pomnikiem pamięci ofiar szumi mi w uszach jeszcze do dziś… tam po prostu trzeba być. Zatrzymać się….
Shake Shack
Sieciówka ze hamburgerami z stuprocentowej wołowiny z Angusów (bez hormonów i antybiotyków). Polecam! 🙂 W Stanach MacDonaldy są stare i brudne. Za to Amerykanie mają milion innych miejsc, w których można zjeść ich tradycyjny specjał, czyli hamburger! 🙂 Jeśli jakość ma dla Ciebie znaczenie, koniecznie zajrzyj tam 🙂
Apple Store, 5th Avenue
Jeśli ktoś ma i lubi produkty Apple, ten rozumie chęć odwiedzenia tego sklepu na piątej alei w Nowym Jorku. Kropka! 🙂 A jak jest w środku? Jak to w Stanach, duży sklep, mnóstwo ludzi i przemiła obsługa. Tam poznaliśmy super gościa zamieszkałego na Greenpoincie, czyli w polskiej części Brooklynu, którego żona pochodzi z RPA (pierwsze pytanie, okej, drugie (bo pierwsze to zawsze: how are you??? 🙂 jakie słyszeliśmy zawsze i wszędzie to pytanie o to, skąd jesteśmy). Ucięliśmy sobie naprawdę sympatyczną pogawędkę, po czym przypomnieliśmy sobie, że potrzebujemy kabelek przejściówkę do naszego Maca. Najpierw przyniósł nam pakiet przejściówek Apple na cały świat, który kosztował kilkadziesiąt dolarów, a potem kazał nam chwilę poczekać… i wrócił z świeżutkim i nowiutkim kabelkiem, wręczył go nam uśmiechając się do nas od ucha do ucha i skwitował jednym „it’s on us„, czyli na koszt Apple’a 🙂 Byliśmy przemile zaskoczeni z takiego obrotu sprawy 🙂
Inwood, Upper Manhattan
Zielono! W tej dzielnicy jest zielono! Drzewa, krzewy przy ulicy to coś, czego na Manhattanie szukać można z lupą! A tam… cudnie. Przemili ludzie, ale z pochodzenia większość to Wenezuelczycy. Gdy wchodzisz do sklepu, nie spodziewaj się, że ktoś powie do Ciebie „Hi!”. Usłyszysz hiszpańskie „Hola!”.
Latem wszyscy spędzają wolne chwile na ulicy, grając w ulubione gry, śpiewając i po prostu przebywając z sobą.
Inwood znajduje się na północnej części Manhattanu i jeśli się tam znajdziesz, zajrzyj do parku Fort Tryon. Zachwycisz się widokiem na rzekę Hudson, jeśli będziesz mieć ochotę, zwiedzisz stary klasztor…
Statua Wolności
Kolejny punkt turystyczny, ale OBOWIĄZKOWY! Na Statuę zabierze Cię prom z różnych części Nowego Jorku. Warto spędzić tam dzień, pospacerować, jeśli masz ochotę wejść na górę, również 🙂
Mnie zachwycił park Liberty State Park po stronie New Jersey. Widok na dolny Manhattan w piękny, słoneczny dzień robi wrażenie! 🙂 A można sobie usiąść na trawce, zabrać rodzinę, przyjaciół i zrobić piknik…
Warto zatrzymać się przy Empty Sky – pomniku ku pamięci 749 osób związanych z New Jersey, które zginęły w zamachach 11 września.
New Jersey, Atlantic City i OCEAN
Sypialnia Nowego Jorku, oaza spokoju w porównaniu z gigantyczną metropolią! 🙂
Całe mnóstwo pięknych, szerokich, piaszczystych plaż na wybrzeżu Atlantyku, przeszywające powietrze prosto z oceanu to coś, czego trzeba doświadczyć będąc w NYC 🙂 Atlantic City to małe Las Vegas, miasto czasy świetności ma już za sobą. Sporo hoteli zbankrutowało, a samo miasto uległo częściowym zniszczeniom na skutek huraganu Sandy w 2012 roku, do dzisiaj niektóre miejsca są w budowie. Czy warto? Gdy zajrzysz tam, sam odpowiesz sobie na to pytanie 🙂
SPACERY: Booklyn Bridge, China Town, Soho, Little Italy, Wall Street
Możesz mi wierzyć lub nie, ale te wszystkie miejsca są w zasięgu spaceru, nawet i z małym dzieckiem 🙂 Kawałek można podjechać metrem, ale stracisz wtedy okazję poznawania Nowego Jorku z tak bliska!
China Town w niektórych miejscach śmierdzi na potęgę, ale można tam kupić dosłownie wszystko. Jeśli szukasz pamiątek z Nowego Jorku, te same przedmioty, które znajdziesz w Gift Store’ach w punktach turystycznych, dostaniesz tam w cenach trzykrotkie niższych! W Little Italy poczujesz się trochę jak we Włoszech, gdzie na ulicy stoją stoliki i krzesełka, i mnóstwo ludzi spotyka się na lunch i kolacje. Wejdź do jakiejś restauracji i poczuj klimat… w jednej z nich (gdy zobaczyliśmy jak się nazywa, MUSIELIŚMY wejść!) jedliśmy włoską pastę w akompaniamencie muzyki na żywo. Tylko, że ta muzyka nie polegała na tym, że przyszedł muzyk, pograł i wyszedł. Pierwsze co zrobił, to nawiązał z nami kontakt. Z wszystkimi, którzy tam siedzieli. Zaśpiewał kilka piosenek, uczył tekstu, zaprosił do uczestniczenia we wspólnej zabawie. Mnóstwo śmiechu, szczera radość i niezwykle serdeczne doświadczenie. Chciałoby się więcej i więcej 🙂
Chcesz uczyć się ze mną prawdziwego angielskiego prosto z USA? 🙂
Spacerujesz sobie ulicą, spotykasz różnych ludzi. Jedni łapią żółte taksi jak na filmie, inni wyglądają tak oryginalnie, że pilnujesz się, żeby nie gapić się na nich z otwartą buzią. Żydzi w grupce czekają na coś lub kogoś, a za siatką inna grupka ludzi gra w kosza. Przecinasz ulicę jakimś skwerkiem, gdzie siedzą ludzie i rozmyślają. Spotykasz rodziców dzieci, które kontakt z sobą łapią natychmiast. I Wy zaczynacie rozmawiać. A dzieci biegają po kałużach i ścigają się. Dowiadujesz się, że ci ludzie na co dzień mieszkają na Wall Street. A sam przed chwilą myślałeś, że tu się nie da mieszkać, a co dopiero z dzieckiem! Beton do samego nieba, słońce nie ma gdzie wcisnąć swoich promieni, elegancko ubrani nowojorczycy rozmawiają przez swoje super nowe smartfony, najpewniej iphony, bo cała Ameryka ma iphony! 🙂 Wracasz do domu, po dniu pełnym wielozmysłowych wrażeń, jedziesz metrem, a tam w jednym wagonie ciemnoskóry koleś, ubrany na czerwono od stóp do głów w Nike’a, słucha ulubionej muzy i śpiewa na głos. W wagonie obok widzisz innego gościa… który tańczy.
I wracasz do domu, mimo zmęczenia wcale nie chcesz iść spać. Hipnotyzujący jest ten Nowy Jork.
Jest tyle miejsc do odkrycia, tylu ludzi i ich historii do poznania. Mam nadzieję, że wrócę tam szybciej niż aktualnie mi się wydaje!
Cześć, 07 lipca 2022 prowadziłam z bardzo ciekawą osobą rozmowę
o Nowym Jorku (moja podróż w kwietniu, Twoja w czerwcu) w tramwaju linii 20 w Warszawie. Rozmowa warta dokończenia, więc jeśli osoba w zielonym płaszczu, zaglądająca mi do książki przez ramię trafi kiedyś na tą wiadomość to chętnie powymieniam się doświadczeniami. ewenutka@gmail.com