Sytuacje bez wyjścia, co dały mi w życiu?

Dzisiaj zostałem przyparty do muru.

Osoby, z którymi rozpocząłem jeden z projektów postawiły mnie w sytuacji bez wyjścia.

Pewnie kilka lat temu fala wściekłości wylewałaby się raz po raz z całego mojego ciała. Dzisiaj jest inaczej. Dzisiaj mam Ciebie. Zamiast wściekać się na los przytoczę Ci historię sprzed kilku lat z mojego życia. W zasadzie z naszego życia, bo wówczas byliśmy już z Aggie parą. Wtedy, podobnie jak dzisiaj, ludzie pokierowali moim życiem w stronę, o jakiej nawet nie myślałem.

Kraków, Rynek, 2007 rok

Historia sprzed kilku lat rozpoczęła się po moim powrocie ze stypendium z Moskwy, gdzie spędziłem niemalże pół roku. Z okazji tego, że załatwiałem sprawy przepisania ocen do krakowskiego indeksu pojechaliśmy do Krakowa, gdzie studiowałem do momentu wyjazdu do Moskwy, dlatego było kogo odwiedzić i z kim świętować 🙂

Naszą radość chodzenia od imprezy do imprezy na płycie krakowskiego rynku około północy przerwała interwencja patrolu policji. Zarzucili mi oraz mojemu koledze rozbicie butelki i chcieli ukarać nas mandatem w wysokości… 500 PLN. Ponieważ żadnej butelki nie było (jedynie otwieracz do piwa, którym bawił się mój kumpel, żeby było śmieszniej, sam dzisiaj pracuje w policji), próbowaliśmy dojść do porozumienia z policjantami i tłumaczyć, że… no pomylili się i nie ma butelki…

Na miejsce dwójki policjantów pojawił się cały duży radiowóz. Ostatecznie było z nami chyba z sześciu policjantów. Zaczęła się rewizja, zaglądali mi do portfela, pytali ile mam pieniędzy. Ostatecznie dwójka z policjantów stanęła tak, że ja stałem pomiędzy nimi a radiowozem, w którym siedzieli ci, z którymi toczyłem dyskusję. Jeden z nich po prostu popchnął mnie. Nie chciało mi się to zmieścić w głowie. Nie spodziewałem się tego. Poczułem, że coś jest nie tak. Przestraszyłem się, ale jednocześnie byłem na tyle oszołomiony, że tylko rzuciłem do Aggie: “Zobacz, co oni robią”. Chcąc przejść w jej kierunku spotkałem opór dwóch panów. Naparłem mocniej, oni również. Zaczęli wciągać mnie do radiowozu. Odruchowo nie chciałem dać się wciągnąć. Zaparłem się o fotel. Coś strzeliło, kawałek fotela w radiowozie się ułamał. W tej chwili rzucili do siebie “OK. No to mamy.” Drzwi się zamknęły, a ja odjechałem w środku radiowozu, sam z nimi, zostawiając Aggie w środku nocy na płycie krakowskiego rynku.

Nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę

Co spotkało mnie na posterunku? Nie dostałem ani grama wody, zostałem posadzony wśród chłopców w mundurach przy takim dużym stole, jeden z nich odpalał zapałki i rzucał nimi we mnie. Nie mogłem doprosić się podania przyczyny zatrzymania. Nie mogłem doprosić się żadnej informacji na temat tego, jaka procedura będzie teraz na mnie czekać. Ostatecznie zażądałem kartki papieru i długopisu, napisałem zażalenie na całą sytuację zatrzymania.

Niestety, nie był to koniec wieczoru. W pewnej chwili (wydawało mi się, że trwa to godzinami) zostałem przewieziony do aresztu, gdzie wspólnie z gościem, który okradł jakiś sklep i jeszcze jednym, zamkniętym chyba za pobicie żony spędziłem w celi noc. O tak, poczułem czym jest życie. Picie wody z kranu z jednej butelki, załatwianie potrzeb w jednej dużej sali bez drzwi, brak informacji…

Następnego dnia rano

Ostatecznie rano trafiłem na Lubicz do jakiegoś innego komisariatu. Tam było jeszcze ciekawiej, m.in. usłyszałem: “Który to k**** Kondziołka. No i co, coś ty k***** narobił. Masz 10 tysięcy za zniszczenie radiowozu?…” W ogóle usłyszałem wiele wyzwisk w moją stronę, których nie chcę cytować i bzdur, które miały za zadanie mnie przestraszyć. Zadziałały skutecznie.

Następnie dostałem kilka, nazwijmy to, “możliwości”. Możliwości były takie, że albo podpiszę to co mi każą, albo zrobią tak, aby moja sytuacja była jeszcze gorsza. Jedną z rzeczy do podpisania było pismo, w którym wycofuję zażalenia, które napisałem na poprzednim posterunku. Następny dokument dotyczył podpisania „DPK-a”, czyli dobrowolnego poddania się karze. Zastanawiacie się pewnie jakiej karze?

Karze pozbawienia wolności (nie pamiętam na ile, chyba na 6 miesięcy) w zawieszeniu na 2 lata. Pewnie zastanawiasz się za co ta kara. Uwierz mi, że byłem równie zdziwiony jak Ty teraz. Kara była za “znieważenie funkcjonariusza na służbie”, do którego miało dojść w radiowozie. I tak naprawdę to chyba nie “niewidzialna butelka”, ani przypadkowe zniszczenie fotela radiowozu było przyczyną zatrzymania. Przyczyną zatrzymania było znieważenie, którego… nie było. Przed biurkiem policjanta siedział ze mną taki chłopak, który już miał za sobą więcej tego typu przygód, poradził mi, że lepiej żebym to podpisał. On zresztą podpisywał to samo. Nie pamiętam jego dokładnej argumentacji, ale była przekonująca, a ja po nieprzespanej nocy i praniu mózgu już sam w sumie nie wiedziałem co robię. Zresztą podpisanie tego gwarantowało, że po prostu z tamtego miejsca wyjdę. Więc podpisałem to wszystko, przewieziono mnie z powrotem do aresztu po moje rzeczy i wyszedłem. Aggie mnie “odebrała”. Byłem w kiepskim stanie. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było pytanie “Aggie, powiedz mi co zrobiłem”. Byłem tak skołowany, że zastanawiałem się czy może czegoś nie pamiętam. Zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo duży wpływ można na kimś wywrzeć. Aggie potwierdziła, że w faktycznie nic nie zrobiłem. Byłem w szoku.

Następnego dnia przy okazji załatwiania jakiejś sprawy zagadałem do grupki młodzieńców w dresach, zasłyszałem, że opowiadali sobie jakieś zatargi z policją. Opowiedziałem co mnie spotkało. Usłyszałem “Stary, to i tak miałeś szczęście, że Ci nie zrobili o pobicie, bo byś poszedł siedzieć”. Wtedy zrozumiałem skalę problemu i wiesz, trochę się poczułem jak w tym żarcie:

“Gorzej być nie może” – mówi pesymista.
“Oj może, może” – odpowiada mu optymista.

Plany legły w gruzach

Najgorsze w tym wszystkim było to, że na tamte wakacje (zatrzymanie miało miejsce końcem czerwca) planowaliśmy z Aggie EuroTrip na stopa, na który zbierałem swoje studenckie grosze przez cały rok. Całą kwotę, jaką wtedy posiadałem wydałem na… adwokata, który odkręcił trochę sprawę i ostatecznie sprawa o przestępstwo (bo znieważenie funkcjonariusza na służbie jest przestępstwem) została warunkowo umorzona. Dziękuję tutaj uczelni i profesorom, którzy wydali serię opinii o tym, że dobry ze mnie chłopak i wykazali się zrozumieniem, życzliwością i zaufaniem.

Sprawy tamtego wieczoru ciągnęły się za mną jeszcze kilka dobrych miesięcy. W sądzie grodzkim toczyła się oddzielna sprawa o wykroczenie z zarzutem m.in. zaśmiecania (czyli tej butelki). Najśmieszniejsze jest to, że ten zarzut nie został udowodniony. To tak, jakby przyczyna całego zajścia nie istniała. Koszty naprawy radiowozu wynosiły 150 PLN i dla świętego spokoju to zapłaciłem, więc zarzut został wycofany, zarzut o używanie słów wulgarnych w miejscu publicznym też chyba został wycofany.

Życie kochani, życie.

Ten wpis jest jednak o czymś innym

Jednak ten wpis nie jest o tym, jak to czasami można dostać po tyłku. Wpis jest o tym, że jeśli czegoś bardzo chcesz i pragniesz, to zrealizujesz swój cel choćby nie wiem co. Całe lato po tym incydencie ostro pracowałem, aby odrobić straty.

Nigdy nie zrezygnowaliśmy z idei autostopu po Europie. Wręcz przeciwnie. We wrześniu tego samego roku byliśmy już w drodze. Fakt, był to bardzo zimny wrzesień, a my nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu, ciepłych śpiworów, dobrego palnika itd. Ale mieliśmy wiarę w to, że się uda, że damy radę, że zrobimy to, bo tego właśnie chcemy, bo jest to nasze marzenie.

Przejechaliśmy autostopem przez Polskę, Niemcy, Belgię i Francję. Na początku nie było łatwo z łapaniem stopa, a blablacar jeszcze nie istniał 🙂 W zasadzie z pierwszymi podwózkami było bardzo źle 🙂 Ostatecznie jednak zaczęło iść do przodu, a w rezultacie spędziliśmy piękne chwile w Paryżu, których nie zapomnę do końca życia. Całą przygodę autostopową opowiem Ci niebawem 🙂

Czego się nauczyłem

Wracając do krakowskiego wrobienia mnie, ostatecznie cała sprawa wiele mnie nauczyła i spowodowała pozytywne zmiany w moim życiu.

1. Znienawidziłem Kraków, aby odkryć go po latach na nowo i znów się nim zachwycać 🙂
2. Dzięki temu, że znienawidziłem Kraków podjąłem jedną z najlepszych decyzji w życiu – przeprowadziłem się do Warszawy i zamieszkaliśmy razem z Aggie 🙂
3. Zrozumiałem, że Państwo nigdy nie będzie dbać o moje interesy, chronić mnie i muszę zadbać o swoje interesy samodzielnie.
4. Zagrożenia są często tam, gdzie najmniej się ich spodziewasz, dlatego nie myśl o nich za dużo, ale bądź czujny zawsze.
5. Życie jest bardziej nieprzewidywalne niż myślisz, więc korzystaj z tego co masz dzisiaj.
6. Odebranie na chwilę wolności nauczyło mnie doceniać wolność, którą posiadam na co dzień.
7. Jeśli w najtrudniejszych chwilach możesz liczyć na wsparcie najbliższych, jesteś szczęściarzem.

To co spotkało mnie w ostatnich dniach nie jest aż tak drastyczne i na szczęście nie chodzi o sądy lub policję.

Co powiedziałem sobie dzisiaj?

1. Może być gorzej, oj może! 🙂
2. Rób to, co rozpocząłeś jeśli czujesz to na 100%.
3. Jeśli Twoja wizja będzie jasna i na 100% będziesz wiedzieć czego chcesz, osiągniesz to.
4. Odsunięcie czegoś w czasie nie oznacza skreślenia szansy. Wręcz przeciwnie.
5. Trudniejsze chwile mogą mieć bardzo dobry wpływ na Twoje życie, jednak aby je dostrzec czasami musi upłynąć trochę czasu.
6. Jeśli możesz czytać ten artykuł, to w zasadzie możesz bardzo wiele.

Życzę Ci, abyś w każdej ciężkiej chwili umiał powiedzieć sobie powyższe słowa. Umiał zregenerować umysł i spojrzeć na sprawę jeszcze raz. Miał odważne cele i je realizował. Nie zrażał się przez działania i słowa innych ludzi. Wierz w dobrych ludzi i pomyślność. Idź do przodu i ciesz się z tego co masz dzisiaj.

Kamil

Blog Wagarowicze.pl to nie tylko strona o tym, jak najlepiej nauczyć się słówek i gramatyki, i jak mówić swobodnie po angielsku, uwzględniająca najnowsze doniesienia ze świata neurobiologii, to także i przede wszystkim społeczność otwarta na poszerzanie horyzontów myślowych.

Zabieramy Cię na wagary i pokazujemy inną stronę tego, co zostało utarte. Zabieramy w podróż szlakami mniej uczęszczanymi, a jednak wartymi zachodu. Mówimy o tym, o czym nigdy nie powiedzą Ci w szkole, o tym, jak pokonać strach przed mówieniem, na czym w ogóle nauka polega, a także czym jest fajnie życie, wolne od stresu i lęku, o podróżach, wolności (także) finansowej i o tym, że nie trzeba w ogóle do szkoły chodzić, żeby coś w życiu osiągnąć.

Szalenie prawdopodobnym jest, że po tym, czego się tu dowiesz, Twoje życie nigdy nie będzie takie jak wcześniej, więc wchodzisz na własne ryzyko ;-)

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mów swobodnie, myśl po angielsku i odkrywaj z nami świat!