Ameryka pachnie trawą…
Poniższy tekst w całości po angielsku znajdziesz w e-booku #USAchallenge.
Ameryka pachnie trawą. I nie mam tu na myśli zieleni (której zresztą w kilku miejscach i tak nie było). Im dalej na zachód w mojej podróży, tym intensywniej.
Zaczęło się od Las Vegas. Gdy tylko wylądowaliśmy, wyszliśmy z lotniska, a ten zapach prawie zwalił nas z nóg (w połączeniu z uderzeniem 40-stopniowej fali gorąca!).
W Kalifornii niemal na każdym rogu ulicy, w parku, na plaży, obok Golden Gate’u czułam charakterystyczny zapach…
W Arizonie, pośrodku dosłownie niczego wyrastał taki sklepik z przydrożną stacją benzynową.
A co ciekawe, w obydwu stanach marihuana i owszem jest dozwolona, ale wyłącznie w celach medycznych.
W praktyce jest jednak inaczej. Każdy wszędzie i łatwo może ją nabyć.
W Utah na przykład oficjalnie nie uznają nawet jej zdrowotnych właściwości, jednak w niektórych miejscach miałam wrażenie, że przechodzę lub przejeżdżam obok jakieś solidnej uprawy tego ziółka.
Posiadanie i sprzedaż konopii indyjskich są w pełni legalne (a więc również w celach niemedycznych) w 4 stanach: Alaska, Colorado, Oregon i Washington.